Nowa wojna o cła na stal i aluminium

Kiedy USA nakładały cła na import metali przemysłowych, mówiono o tym jako o kolejnym etapie wojny handlowej między USA i Chinami. Teraz wydaje się, że cła będą raczej linią konfliktu wewnątrz amerykańskiej gospodarki.
Od marca toczy się ciekawa dyskusja (a może bardziej rozgrywka) dotycząca ceł na import metali. Przypomnijmy, w 2018 rok Prezydent Trump nałożył 25% cło na import stali i 10% na import aluminium, tłumacząc decyzję bezpieczeństwem narodowym i ochroną miejsc pracy. Decyzja ta znalazła odzwierciedlenie we wzroście cen stali, co niewątpliwie cieszy producentów stali, ale równie mocno martwi sektory, w których metale używane są jako komponenty. Sprawa wydaje się o wiele bardziej skomplikowana niż proste opowiedzenie się za którąś ze stron.
Zacznijmy od popytu na stal, gdyż to właśnie obawy o popyt rok temu spowodowały gwałtowny spadek cen metali przemysłowych. Jeszcze w październiku 2020 roku Światowa Stowarzyszenie Stali prognozowało spadek popytu o 2,4% w 2020 roku i wzrost o 4,1% w roku 2021 (do 1,795 mld ton). Wpływ pandemii na popyt na stal okazał się jednak o wiele mniejszy niż przewidywano. W związku z tym 15 kwietnia WorldSteel zrewidowało swoją prognozę, podając, że spadek w roku 2020 wyniósł jedynie 0,2%, natomiast w latach 2021 i 2022 popyt wzrośnie odpowiednio o 5,8% i 2,7%, osiągając poziom 1,925 miliarda ton.

wykres 2. Popyt na stal w latach 2019-2022 (w mld ton) – wykres prawy
Do ożywienia w dużej mierze przyczyniły się Chiny, które produkują ponad połowę światowej produkcji stali surowej. W przeciwieństwie do reszty świata pandemia nie wpłynęła znacząco na ogólną aktywność gospodarczą Chin (PKB w 2020 wzrosło o 2,3%, a na rok 2021 prognozuje się wzrost nawet o 7,5%), co przełożyło się na ciągły wzrost popytu na metale przemysłowe, w tym stal – 9,1% w roku 2020.
Zdecydowanie gorzej sytuacja wyglądała w pozostałej części świata, gdzie popyt na stal w 2020 roku spadł o 10% i wskazuje się, że w 2022 nadal będzie niższy niż przed wybuchem pandemii. Warto jednak zauważyć, że wielość i rozmiar rządowych programów naprawczych będzie wspierać rozwój, a tym samym popyt na stal, zarówno w krajach rozwiniętych, jak i rozwijających się.
Paradoksalnie, wyjątek mogą stanowić Chiny, gdzie wytyczne rządu sugerują raczej dążenie, aby chińska gospodarka była w przyszłości napędzana bardziej przez konsumentów niż przez inwestycje infrastrukturalne. Nie ulega jednak wątpliwości, że nawet przy pewnym spowolnieniu, zapotrzebowanie ze stron Chin na stal będzie nadal znaczące.
O ile światowy popyt na stal w 2020 roku był silnie wspierany przez Chiny, o tyle przewiduje się, że w latach 2021 i 2022 na scenę powrócą kraje rozwinięte. Stowarzyszenie w swojej prognozie podało: „W 2021 i 2022 r. Będziemy świadkami znacznego ożywienia, ze wzrostem odpowiednio 8,2% i 4,2%.”
I tu wracamy do trwającej w USA dyskusji, jak cła wpływają na krajobraz rodzimego rynku i łańcuchów dostaw. Okazuje się bowiem, że w wyniku ograniczenia importu równowaga przechyliła się bardzo silnie na stronę producentów stali, pozostawiając branże wykorzystujące stal w bardzo niekomfortowej sytuacji, na którą składają się:
– konsolidacja rynku producentów wokół kilku największych graczy
– znaczący wzrost cen, a co za tym idzie także kosztów dla producentów samochodów, sprzętu gospodarstwa domowego, budownictwa, etc
– zaburzenia w łańcuchach dostaw.

Plany restrukturyzacji kraju, które przedstawił Prezydent Biden, powinny stać się motorem napędowym dla wszystkich branż, jednak mogą się one skomplikować na skutek zakłóceń w dostawach. Przedstawiciel Eagle Metals opowiadał w wywiadzie dla „Washington Post”, przed jakimi wyzwaniami staje w związku z obecną sytuacją. Jednym z nich jest na przykład konieczność składania zamówień nawet z rocznym wyprzedzeniem, co oznacza, że już teraz musi on przewidywać, których materiałów i w jakiej ilości będzie potrzebować w 2022 roku. Dla podkreślenia skali problemu – jest 65 różnych stopów stali wykorzystywanych w zależności od celu.
Bezprecedensowo wydłużyły się także terminy dostaw. Zamówienia Eagle Metals na niektóre rodzaje stali nierdzewnej, które kiedyś były realizowane w ciągu pięciu tygodni, teraz docierają do siedziby firmy w ciągu sześciu miesięcy. „Te problemy z dostawami tylko się pogorszą, kiedy rozpocznie się realizacja rządowych planów infrastrukturalnych, a popyt na krajową stal wzrośnie jeszcze bardziej”. Łatwo sobie wyobrazić, że prawdopodobnie przełoży się to także na ceny.
Nic więc dziwnego, że szeroka grupa amerykańskich stowarzyszeń biznesowych, składająca się z 37 grup, od American Petroleum Institute po US Fashion Industry Association, zwróciła się do prezydenta Joe Bidena o zniesienie obowiązków, które jego poprzednik uzasadniał względami bezpieczeństwa narodowego.
Nie chcąc wdawać się w politykę i rozważania, która strona „ma rację”, trzeba mieć świadomość, że obecność ceł w sposób bardzo konkretny przekłada się na ceny surowców, ale przede wszystkim na inwestycje w same spółki. Z jednej strony większość użytkowników końcowych – od Caterpillar Inc. i Whirlpool Corp. do Harley Davidson Inc. i Molson Coors Beverage Co. – skarży się, że taryfy podnoszą ich koszty surowców, obniżając ich zyskowność. Z drugiej, przewaga rynkowa producentów stali znajduje swoje odzwierciedlenie w notowaniach spółek. Wystarczy wskazać, że indeks przemysłu stalowego nowojorskiej giełdy wzrósł o 220 procent od najniższego poziomu rynkowego z marca 2020 r., w porównaniu z 84 procentami dla średniej przemysłowej Dow Jones.
___
Źródła:
https://www.spglobal.com/platts/en/products-services/metals/world-steel-review
https://www.bloomberg.com/news/articles/2021-03-24/u-s-steelmakers-industry-users-tussle-over-future-of-tariffs
https://www.washingtonpost.com/us-policy/2021/04/17/biden-steel-tariffs-trade/