Obraz z pola bitwy
Niedzielny wieczór, za kilka godzin rozpocznie się nowa sesja, nowy tydzień. Czas na zwyczajowy przegląd wiadomości i wykresów, a dokładnie na poszukanie nowych pomysłów na trade’y. A przy okazji doskonała to okazja, żeby przyjrzeć się bolu bitwy, bo trudno w ostatnich dniach/tygodniach inaczej opisać to, co dzieje się na rynkach.

O zmienności na akcjach (na przykładzie S&P500) pisałam już kilka dni temu. Niewiele się od tamtej pory zmieniło. Indeks zmienności (VIX) co prawda osunął się na 66, ale to nadal poziom najwyższy od kryzysu 2007-2009 i oznacza tyle, że oczekuje się obecnie, iż z 68% prawdopodobieństwem indeks S&P500 zmieni swoją wartość o 66% (w górę lub w dół) w przeciągu najbliższego roku. A sam indeks S&P500? Wtorkowa sesja istotnie skończyła się na zielono (+6%), jednak po kolejnych trzech sesjach indeks odnotowuje już łączną stratę od maximum 32%. Zobaczymy, czy kolejne przyjmowane pakiety pomocowe są w stanie powstrzymać te spadki i uspokoić nieco tę zmienność.
Rynki surowców także zdecydowanie do tej pory sprzyjały niedźwiedziom.
KRUSZCE
Każdy z czterech kruszców zniósł ostatnie dni zupełnie inaczej i w innym miejscu się znajduje.

Złoto w pierwszych dniach spadków opierało się im dość skutecznie, pełniąc rolę „bezpiecznej przystani”. Niezbyt długo jednak. Piątkową sesję złoto zakończyło na poziomie 1484,6 USD za uncję, notując spadek od maksimum z 9 marca o 12,89%. Warto jednak podkreślić, że jest to poziom cen zdecydowanie bliższy wieloletnim maksimom (choćby temu z początku marca, który był poziomem najwyższym od 2013 roku) niż wieloletnim minimom (jeszcze w 2018 cena złota wynosiła 1200 USD za uncję, a w 2015 zbliżała się do 1000 USD za uncję). Jest więc jeszcze sporo miejsca do spadków.

Spadki cen srebra rozpoczęły się o ok. dwa tygodnie wcześniej (24 lutego) i były zdecydowanie bardziej dynamiczne. Po 19 sesjach jesteśmy o 34,54% niżej. Zdecydowanie większe też były dzienne wahania cen. Co sprytniejsi day-traderzy tylko jednego dnia (16 marca) mogli zarobić 22,79%, bo tyle wynosiła różnica między min i max tego dnia. Ale co najważniejsze, po tych kilkunastu dniach spadków cena znalazła się na poziomie z kwietnia 2009. Nie oznacza to oczywiście, że nie może spadać dalej, jednak dalsze shortowanie srebra wydaje się dość ryzykowne.

Podobnie wygląda sytuacja na rynku platyny. Tym, którzy utrafili w tegoroczny szczyt ceny tego białego metalu (16 stycznia 2020: 1 046 USD za uncję), do piątkowego zamknięcia platyna dała już 40,53% zysku. Były też świetne okazje na szybki short „po drodze” – 27,48% mógł wynieść zysk z krótkiej pozycji 16 marca. Ja jednak mój short na platynie już zamknęłam. Cena 622,5 USD za uncję to cena widziana ostatnio w 2005 roku.

No i pallad. Ach, ten pallad! Mam słabość do niego, choć momentami okazywał się „bardzo krnąbrnym dzieckiem”… Pompowany od 2016 roku balonik w końcu pękł. A jak na napompowany do granic wytrzymałości przystało, pękł z dużym hukiem. Zaledwie 16 sesji wystarczyło (max miał miejsce 27 lutego), żeby cena osunęła się… nie, „osunęła się” to złe słowo… „poleciała na łeb na szyję” byłoby lepsze… o 44,79%. Przy czym dzienne wahanie wynoszące ponad 29% (12 marca) można nazwać rajem dla surowcowych day-traderów. A nie mówiłam, że akcje mogą się schować? Tutaj to się dzieje!

Czy to jednak koniec spadków? Bałabym się jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Jak już mówiłam, balonik był strasznie napompowany. I nawet po tych ogromnych spadkach dotarliśmy dopiero do ceny sprzed… roku. Pamiętając też o silnym historycznie powiązaniu cen palladu i platyny (i patrzą na cenę platyny), a także o tym, że główne zapotrzebowanie na pallad pochodzi z przemysłu samochodowego, który ze względu na pandemię obecnie stanął, powiedziałabym, że dalsze shortowanie ma całkiem silne uzasadnienie.
METALE PRZEMYSŁOWE

Wspomnę tylko o miedzi jako najpopularniejszym przedstawicielu tego gatunku. Przemysł na całym świecie wyhamował, a obawy o tempo dalszego rozwoju są ogromne. Spada też więc cena miedzi, choć nie jest to tempo spadków, na jaki można by liczyć w tej sytuacji (24,76% od max z połowy stycznia) i z całą pewnością nie został jeszcze wyczerpany potencjał tych spadków (poziom cen z 2016 roku, ale do min z czasów kryzysu jest jeszcze daleka droga)
ZBOŻA
Przyznaję, że na zboża w moim silnie niedźwiedzim nastawieniu naprawdę liczyłam. Ale w tym przypadku spadki nie były aż tak silne.

Cena pszenicy bardzo obiecująco spadała od 23 stycznia (co można wiązać z wybuchem epidemii w Chinach i obawami o realizację porozumienia handlowego pomiędzy USA i Chinami), jednak podczas sesji 16 marca odbiła się od lokalnego dołka i zaczęła podążać wyraźnie na północ. Koniec końców w tej chwili mamy tylko kilkuprocentowy zysk na shorcie od szczytu, a największy zysk dzienny można było mieć na długiej pozycji – ponad 6% 19 marca. A w szerszej perspektywie cena pozostaje w kanale o zasięgu 200 USD za buszel, w którym utknęła w 2015 roku.
Cena kukurydzy, która z założenia jest o wiele mniej zmienna, w tym przypadku zachowała się tylko trochę bardziej pro-niedźwiedzio, dając zwrot 12,75% od szczytu ze stycznia. Dalsze shortowanie kukurydzy jednak jest o tyle ryzykowne, że jej cena zbliża się do silnej granicy wsparcia, od której cena odbijała się już pięciokrotnie od 2007 roku. A wyraźnie niżej cena była w 2006 roku.
SOFTY
Nie analizowałam wszystkich softów, jedynie cukier i kakao, gdyż wydały mi się najciekawsze. I trochę dlatego, że sama mam (lub miałam) te pozycje.

Cukier spadał bardzo konsekwentnie od 19 lutego. Kto wtedy otworzył pozycję, na zamknięciu w piątek miał zysk ponad 30%. W przypadku cukru zdecydowanie bardziej opłacało się otworzyć pozycję i potrzymać ją przez te kilkanaście dni, bo dzienne wahania nie były aż tak duże. Powiedziałabym też, że pozycję warto było w czwartek/piątek zamknąć, ponieważ cena zbliżyła się do wieloletniej linii wsparcia. Wyraźnie poniżej 10 USD cena była w 2004 roku. Warto więc chyba poobserwować, jak zachowa się rynek w okolicy tej linii – przebije ją, czy wykorzysta jako pretekst do odbicia. Faktem jest natomiast, że w okolicach tak silnych linii wsparcia (czy oporu) uruchamiają się zlecenia automatyczne, co zaburza często racjonalne zachowania rynku.
Cena kakao spadła nieco mniej, bo „tylko” 23,89%. Jednak w tym przypadku jest to cofniecie ceny do poziomu z sierpnia zeszłego roku, a długoterminowo ta korekta mieści się jeszcze w kanale wzrostowym, w którym kakao pozostaje od 2017 roku, kiedy to cena odbijała się od 1796 USD. Także wahania dziennie nie dawały tutaj pola do popisu day traderom.
MIĘSA
Na szybko przeanalizowałam dwa instrumenty – tusze wieprzowe i live cattle. Niby obydwa mięsa, ale obraz inwestycji zupełnie odmienny. Wystarczy choćby wspomnieć, że wołowina jest na poziomie najniższym od 2009 roku, a cena wieprzowiny radzi sobie na razie całkiem nieźle i znajduje się ponad 20 USD (ponad 50%) wyżej niż w dołku z 2016 roku. Short na cenie wołowiny od tegorocznego szczytu dał do tej pory 29,7% zwrotu, a na wieprzowinie „tylko” 13,77%. Osobiście ja już moją krótką pozycję na wołowinie zamknęłam, zgarniając całkiem niezły zysk, ale dla krótkiej pozycji na wieprzowinie widzę jeszcze spory potencjał.
ENERGETYCZNE
I nareszcie surowce energetyczne. Zostawiłam je na koniec jako „wisienkę na torcie”.

Tak nisko cena gazu nie była jeszcze w tym tysiącleciu. 1,555 USD / MBtu – tyle wynosiło minimum 18 marca. Gdzieś w okolicach 1,8 USD/MBtu istnieje linia wsparcia, od której cena gazu odbija się od 2000, będąc w tym najbardziej konsekwentnym ze wszystkich surowców. Czy zejście poniżej tej ceny jest tylko chwilowe i jest wynikiem realizacji zleceń automatycznych, czy cena szuka nowego wsparcia? Myślę, że odpowiedź na to pytanie przyniosą najbliższe sesje. Na razie na poniedziałkowej sesji gaz kolejne 2,5% w dół. Z dobrych wieści natomiast, na gazie w ostatnich dniach też można było nieźle zarobić, szczególnie jeśli ktoś połączył dłużej trzymaną pozycję krótką (28,87% od szczytu 14 stycznia) z dziennymi pozycjami nastawionymi na korekty trendu spadowego (dwie sesje o największych wahaniach dziennych to sesje wzrostowe: 13,66% 9 marca i 8,97% 10 marca).

O ropie pisałam już tydzień temu na rozpoczęciu sesji. Kto by wtedy pomyślał, że czarny scenariusz będzie z każdym dniem coraz czarniejszy? Najczarniejszym dniem był 18 marca, kiedy cena ropy WTI zwaliła się o 25,65% i dobrnęła do poziomu 20,52 USD za baryłkę. Szukając takiej ceny w przeszłości, odnajdujemy ją w… lutym 2002 roku! Łącznie cena ropy spadła już w tym roku o 65,53%, sesji wzrostowych było jak na lekarstwo, a zmienność z każdym dniem jest coraz większa.
Informacje przedstawione na tej stronie internetowej są prywatnymi opiniami autora i nie stanowią rekomendacji inwestycyjnych w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców (Dz. U. z 2005 roku, Nr 206, poz. 1715) .
Przy transakcjach lewarowanych istnieje ryzyko poniesienia strat przekraczających wartość depozytu! Czytelnik podejmuje decyzje inwestycyjne na własną odpowiedzialność.